Internet Rzeczy – przyszłość czy teraźniejszość polskiego meblarstwa?
Jak Internet Rzeczy rozwija się w Polsce? Jakie błędy popełniają firmy sięgające po IIOT? Kiedy wdrażanie tej technologii jest uzasadnione i w jakich przypadkach można zapomnieć o zwrocie z inwestycji? Na tak postawione pytania odpowiada Jan Skowroński, R&D manager w DSR, spółce specjalizującej się w zaawansowanych rozwiązaniach informatycznych dla przemysłu.
Czytaj też: Ile polskie firmy wyprodukowały mebli w I półroczu 2017 roku?
Z raportu Urzędu Komunikacji Elektronicznej wynika, że z Internetu Rzeczy korzysta zaledwie kilka procent polskich przedsiębiorstw. Czy faktycznie IoT w Polsce dopiero raczkuje?
To nie do końca prawda. Na podstawie tego raportu powstało wiele publikacji mówiących o rzekomym micie IoT i o tym, że jego obecność w polskich przedsiębiorstwach produkcyjnych to czysta fikcja. To duża nadinterpretacja wyników. Badanie w rzeczywistości dotyczyło nasycenia rynku usługami M2M oraz sposobu ich wykorzystania w Polsce. Przeprowadzone było na podstawie danych pozyskanych od operatorów sieci komórkowych. Były to dane o procentowym udziale kart SIM działających w modelu M2M. Dotyczyły tylko zakupu specjalnych kart SIM, które świadomie wykorzystywane były do realizacji usług IoT. Jak wiemy, komunikacja między urządzeniami może odbywać się przewodowo i bezprzewodowo. Ten raport dotyczy tylko usług realizowanych za pomocą sieci komórkowych, co jest wyraźnie podkreślone. Należy pamiętać, że M2M (Machine-to-machine) oznacza jedynie bezpośrednią komunikację pomiędzy maszynami, a IoT (Internet-of-Things) to pojęcie określające cały ekosystem. Co więcej, od końca 2013 roku do początku 2016 roku zaobserwowano 45 proc. wzrost aktywnych kart SIM w modelu M2M. Dane nie pozostawiają złudzeń. IoT to już dzisiaj rzeczywistość. W połowie 2016 roku w Polsce aktywnych było już 2,23 miliona kart SIM używanych wyłącznie do komunikacji z maszynami.
A jak wygląda sytuacja w polskim przemyśle? Czy tam Internet Rzeczy staje się rzeczywistością?
Jeżeli chodzi o przemysł, to widać w nim rosnące zainteresowanie tą technologią. W ubiegłym roku w Ministerstwie Rozwoju został powołany Zespół do Spraw Transformacji Przemysłowej. Jego celem jest wdrożenie Polskiej Platformy Przemysłu 4.0, którego integralnym elementem jest właśnie koncepcja Przemysłowego Internetu Rzeczy (Industrial Internet-of-Things – IIoT). W raporcie IDC Worldwide Semiannual Internet-of-Things Spending Guide, wartość polskiego rynku IoT w 2014 roku została wyceniona na 1,5 mld dolarów, a do 2018 roku ma się ona podwoić. Potwierdzają to również nasze obserwacje. Monitoring maszyn, analiza wydajności pracowników, zapobieganie przestojom i awariom przy wykorzystaniu konserwacji zapobiegawczej to tematy, które w ostatnich miesiącach są chętnie dyskutowane. Co prawda, panuje jeszcze pewien chaos: nie każdy wie, co się kryje za IoT, ale każdy już o nim mówi. Przedstawiciele firm produkcyjnych szukają odpowiedzi na pytanie, jak wykorzystać IIoT w efektywnej produkcji i w jaki sposób czerpać korzyści z tej technologii. To zainteresowanie coraz częściej przekuwa się na konkretne działanie.
Jakie firmy decydują się na wdrażanie IIoT? Co jest główną barierą utrudniającą adaptację IIoT?
Na to pytanie mam prostą odpowiedź: świadomość. Branża nie jest tutaj istotna, ponieważ w każdym przypadku IIoT może przynieść wymierne korzyści. Moim zdaniem, największą barierą utrudniającą adaptację IIoT jest brak tej świadomości albo jej niewystarczająca ilość. Brak informatyzacji paradoksalnie nie jest tu problemem. Rozwiązania informatyczne świadczone jako usługa pozwoliły zapomnieć o pojawiającej się kiedyś granicy finansowej, która często była barierą nie do przejścia. Rozwiązania chmurowe nie wymagają znaczących inwestycji, a korzyści z ich wykorzystania pojawiają się bardzo szybko.
- « Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- Następna »
WASZE KOMENTARZE (0) + DODAJ KOMENTARZ