• Autor: dn
  • 27 gru 2013 18:01

Ważna jest równowaga

"Mam wrażenie, że kryzys jest bardziej widoczny w mediach niż realnie odczuwalny. Owszem, widzę zjawiska wynikające z kryzysu ekonomicznego wywołanego przez sektor bankowy." - Rozmowa z Wojciechem Gątkiewiczem, prezesem firmy Pfleiderer.

Wydaje się, że objął Pan funkcję prezesa w niełatwym czasie...

Mam wrażenie, że kryzys jest bardziej widoczny w mediach niż realnie odczuwalny. Owszem, widzę zjawiska wynikające z kryzysu ekonomicznego wywołanego przez sektor bankowy. Większość ludzi nie odczuwa jednak, że ma mniej pieniędzy niż dotychczas. Mimo to, przestają inwestować a zaczynają oszczędzać. W ten sposób następuje zahamowanie konsumpcji a spadek popytu może spowodować konieczność zwolnień w polskich firmach. Stąd już tylko krok do dekoniunktury, która sama zaczyna się nakręcać. To jest błędne koło i w końcu sami uruchomimy kryzys. Dzisiaj nic nas w Polsce nie upoważnia do tego, żeby mówić o kryzysie a tym bardziej o nadchodzącej katastrofie.

Jak ocenia Pan kondycję branży meblowej?

Trzeba naprawdę uważać, że-by niepotrzebnym mówieniem o kryzysie nie schłodzić popytu na rynku krajowym. Meble nie należą niestety do artykułów pierwszej potrzeby. Konsumenci nawet mając pieniądze, zainwestują je raczej w budowę domu a nie w jego wyposażenie. Jeśli zacznie się spełniać kryzysowy scenariusz, to najbliższe 2 lata mogą być dla polskich producentów mebli bardzo trudne. Zwłaszcza, że w ciągu ostatnich 2-3 miesięcy odczuli oni gwałtowny i znaczący spadek popytu na rynkach zachodnich.

Jakie obszary działalności grupy będą wymagały szczególnej uwagi?

Będziemy się koncentrować na 2 obszarach. Po pierwsze – na przychodach, po drugie – na kosztach. Są to podstawowe źródła, z których uzyskujemy pieniądze. W kwestii przychodów, ważnym tematem do przemyślenia jest wysokość marży. Warto byłoby też zastanowić się nad dywersyfikacją oferty. Należy również poszukać możliwości ograniczenia kosztów, głównie energii.

Czy to znaczy, że będą podwyżki cen płyt?

Jeśli okaże się, że nie jesteśmy w stanie pokryć kosztów przy obecnej marży, to jest to możliwe. Jest to jednak przedostatnie rozwiązanie, które bierzemy pod uwagę. Ostatnie, to poszukiwanie oszczędności po stronie ludzkiej, czyli redukcja zatrudnienia.

Może szansą na przeczekanie stagnacji byłyby rynki wschodnie?

Jakiekolwiek uzależnienie, czy to od konkretnej grupy odbiorców czy też od określonego rynku zbytu, jest niebezpieczne. Myślę, że pod tym względem grupa Pfleiderer prowadziła dotychczas dobrą politykę. Jeśli chodzi o Rosję, widzę, że obecnie niektóre zjawiska są analogiczne do tych w kraju. Najmocniej trzymają się firmy średniej wielkości. Duże zakłady ograniczają lub wstrzymują produkcję. Decyzje są podejmowane z dnia na dzień. W dodatku, rynki wschodnie borykają się z ogromną dewaluacją. Nie tylko my odczuwamy skutki tych problemów. To, co się dzieje na Wschodzie jest problemem globalnym, który skutecznie może schłodzić zapały wszystkich zachodnich inwestorów. Zarówno przedsiębiorcy z Unii Europejskiej, jak też gospodarze, na rynkach wschodnich chcieli współpracować według standardów obowiązujących na Zachodzie. Z kryzysem przyszła jednak chwila prawdy. Okazało się, że każdy broni własnego interesu. Warto więc się zastanowić nad dalszymi inwestycjami w tym rejonie, mimo że ma on ogromny potencjał.

WASZE KOMENTARZE (0) + DODAJ KOMENTARZ