Uczestnicy panelu dyskusyjnego Polska marka meblowa – szansa czy mit, który odbył się 25 stycznia br. w Katowicach podczas 4 Design Days. Fot. PTWP

Uczestnicy panelu dyskusyjnego Polska marka meblowa – szansa czy mit, który odbył się 25 stycznia br. w Katowicach podczas 4 Design Days. Fot. PTWP

  • Autor: mg
  • 25 sty 2019 16:18 (aktualizacja: 28 sty 2019 10:40)

Dyskusja o marce meblarskiej na 4 Design Days

Polska branża meblarska od lat zastanawia się nad możliwościami i sposobami zbudowania rozpoznawalnej narodowej marki. Dyskutowali o tym również uczestnicy panelu zatytułowanego „Polska marka meblowa – szansa czy mit”, który odbył się 25 stycznia br. podczas drugiego dnia 4 Design Days w Katowicach.

Uczestnicy spotkania byli zgodni, że definicja narodowej marki meblowej nie jest rzeczą prostą. Przemysł meblarski jest bowiem sektorem gospodarki bardzo zróżnicowanym pod względem grup docelowych i kanałów dystrybucji. Dlatego potrzeba i świadomość budowania marki różnią np. producentów mebli mieszkaniowych i biurowych.

Sprzedaż mebli biurowych na rynkach zagranicznych jest łatwiejsza, gdyż inaczej się je dystrybuuje. Możemy je praktycznie sprzedawać wszędzie – przekonywał Janusz Mikołajczyk, prezes firmy Mikomax Smart Office.

Podobnego zdania był Ryszard Balcerkiewicz, prezes firmy Noti: W przypadku mebli mieszkaniowych jest to znacznie trudniejsze. W zasadzie w tym przypadku budowanie marki nie ma sensu. Naszym największym atutem jest dobre wykonawstwo. Dziś obroni się przede wszystkim dobra firma i dobry produkt, kraj pochodzenia mebla nie ma większego znaczenia.

Nie zgadzał się z nimi Artur Wasążnik, dyrektor handlu i marketingu w firmie Meble Marzenie, który w różnorodności produktowej polskiego meblarstwa dostrzegał jeden z jego największych atutów. Trzeba znaleźć wspólny mianownik dla wszystkich polskich mebli. Naszą silną stroną jest właśnie różnorodność – dowodził Artur Wasążnik. I dodawał: Potrzebna jest silna marka. Dla firmy jest ona jak turbodoładowanie, dla całej branży – jak megaturbodoładowanie.

Rozmówcy kładli przy tym nacisk na konieczność rozróżnienia marki indywidualnej, tworzonej pod szyldami poszczególnych firm, jak też narodowej, jednoczącej całą branżę meblarską. Ich zdaniem, obie buduje się przy użyciu odmiennych narzędzi, a sam proces jest rozciągnięty w czasie.

Wszyscy uczestnicy spotkania byli jednak zgodni, że rosnąca obecność polskich firm na rynkach zachodnich jest pożądanym zjawiskiem. Im więcej będzie naszych firm na rynkach zagranicznych, tym lepiej dla branży. Dzięki nim każda kolejna firma wchodząca na rynek zagraniczny będzie miała łatwiej – przekonywał Janusz Mikołajczyk.

Biorący udział w dyskusji przedstawiciele polskich firm meblarskich nie mieli także wątpliwości, że wizytówką krajowego przemysłu meblarskiego jest sprawność i jakość wykonania. I to ona jest często znakiem rozpoznawczym polskich producentów mebli na rynkach zagranicznych.

Nie mam problemu, żeby na jakimkolwiek etapie współpracy z partnerem handlowym przekonać go, że mogę wytworzyć bardzo dobry produkt. I jest to przyjmowane jako rzecz oczywista – podkreślał Marcin Dymarski, dyrektor generalny firmy Elita. W tej sytuacji potrzeba wykreowania rozpoznawalnego narodowego designu schodzi w praktyce na dalszy plan. Są Skandynawowie i Włosi, którzy mają wyrazisty design. Reszta jest gdzieś pomiędzy. Dlatego z naszej nieokreśloności musimy zrobić naszą wartość. Po prostu jesteśmy w stanie dobrze zrobić wszystko – mówił Janusz Mikołajczyk.

Wartość i sens designu, ale nie w skali narodowej, a na poziomie poszczególnych firm, dostrzegał Ryszard Balcerkiewicz. Zresztą założone przez niego firmy Noti i Balma od kilkudziesięciu lat konsekwentnie stawiają na design jako sposób wyróżnienia się na tle konkurencji. Włoskie czy skandynawskie firmy rozwijają swoje produkty w ścisłej współpracy z projektantami. I dobra firma powinna rozwijać się właśnie w tym kierunku – mówił podczas spotkania na 4 Design Days Ryszard Balcerkiewicz.

WASZE KOMENTARZE (0) + DODAJ KOMENTARZ