Grzegorz Wit: "Staram się myśleć jak kupujący"
Dobry projekt to wypadkowa pomiędzy wizją projektanta a oczekiwaniami rynku. O tym, jak pogodzić te - z pozoru wykluczające się - aspekty pracy nad meblem, rozmawiamy z Grzegorzem Witem, projektantem w firmie Paged.
Czym różni się praca projektanta dziś od tej wykonywanej 15 czy 20 lat temu?
Pracowałem wtedy dla WFM Wolsztyn, w salonie firmowym w Katowicach i projektowałem ustawienie mebli we wnętrzach kuchennych, mając do dyspozycji kartkę papieru i długopis. Takie były dostępne narzędzia do wizualizacji. Rysowałem klientowi widok umeblowanej kuchni w układzie perspektywicznym na kartce, aby wiedział i widział, co kupuje. Z czasem firmy zaczęły inwestować w programy do projektowania wnętrz. Mimo że każdy projektant w pierwszej fazie rozpoczyna od ręcznych szkiców i pierwszych kresek, pozwalających przelać swoją wizję na papier – ta technika nie zmieniła się od lat – dziś większość twórców korzysta z dobrodziejstw techniki komputerowej i pracuje na programach do projektowania. Takie nowoczesne narzędzia pozwalają zwizualizować w sposób perfekcyjny i błyskawiczny bryłę mebla. Na ekranie komputera każdy detal, kolor, uchwyty, rodzaj okleiny, oświetlenie można dokładnie zobaczyć. Pozwala to zaoszczędzić sporo czasu. Myślę również, że dzisiaj projektanci działają bardziej niezależnie. Częściej są „wolnymi strzelcami”, podczas gdy kiedyś fabryki zatrudniały projektantów na etat. Obecnie projektanci działają według konkretnych wytycznych. Otrzymują od zlecającego brief, na podstawie którego rozpoczynają tworzyć konkretne kolekcje mebli.
Co było inspiracją i skąd pomysły na Pana projekty mebli "New York", "Modern", "Catania" dla marki Paged?
Odpowiadając na to pytanie, nawiążę do historii tworzenia kolekcji „Cuba”. Inspiracją do jej powstania była dłoń trzymająca mebel. Wyszliśmy odważnie z pomysłem zaprezentowania mebla, gdzie główną rolę odgrywałaby litera „C” wystawiona na zewnątrz prostego korpusu. Jej rolą było podtrzymanie drugiej zawieszonej części bryły w powietrzu. "Catania" to bryły rozszczepione, rozerwane. W wyniku tego powstaje charakterystyczny ślad wewnątrz korpusu. Jest on przeszklony i na krawędziach rozsuniętego mebla pozostał czarny pas przedstawiony w formie onyksowej listwy. W „Cubie” „działo się” coś na zewnętrznym obrysie korpusu, natomiast w „Catanii” w jego wnętrzu. Z kolei „Modern” to połączenie surowego głęboko szczotkowanego naturalnego dębu, z nowoczesną połyskującą bielą. To dwa odrębne światy, które żyją ze sobą w harmonii. Różnią się między sobą materiałem i kolorem. Biel w swojej płaszczyźnie jest szczuplejsza i wyższa, w przeciwieństwie do płaszczyzn dębowych - niższych i nieco tęższych. Między tymi dwiema formami jest chemia, przyciągają się wzajemnie do siebie. „New York” z kolei to projekt, w którym zmiany przy szkicowaniu zachodziły kilkanaście razy w ciągu miesiąca. Inspiracją dla tej kolekcji była architektura budynków nowoczesnego miasta. Bryły modelowałem na podstawie obserwacji wyglądu setek budynków. Nowatorskim rozwiązaniem, powtarzającym się praktycznie w każdej z brył, są podświetlane szuflady, za którymi widzimy surowe drewniane frezowane łupki. Dodatkowo szuflady mają podwójny front i po ich otwarciu wnętrze jest oświetlone. Jest to bardzo praktyczne rozwiązanie i innowacyjna funkcja. Pomysły, inspiracje, emocje jakie towarzyszą mi przy tworzeniu mebli, to wynik innego spojrzenia na wszystko, co nas otacza.
Jaki jest Pana największy sukces związany z projektowaniem mebli?
Oczywiście uznanie naszych klientów, to że kolekcja się podoba, że jest unikalna, że jest inna i niepowtarzalna. Poza tym, że projektuję meble, mam też przyjemność je sprzedawać. I miło jest usłyszeć pochlebne opinie na temat własnych wzorów.
- « Poprzednia
- 1
- 2
- Następna »
WASZE KOMENTARZE (0) + DODAJ KOMENTARZ